REFLEKSJE
Dużo się dzieje w środowisku emerytów i rencistów mundurowych wokół spraw związanych z ustawą restrykcyjną. Temat jest gorący i napędza działania organizacyjne, a przy tym pozwala wykreować się wielu nowym działaczom stowarzyszeniowym środowiska służb mundurowych. Ale nie tylko…..
Moje rozważania połączone z analizą, skupią się na przyczynach, które skłoniły polityków różnych opcji politycznych do łatwego rozprawienia się z naszym środowiskiem.
Stawiam tezę, że nie ma tutaj nic przypadkowego.
Otóż jesteśmy traktowani jako byli żołnierze lub funkcjonariusze resortów „siłowych”. Obowiązek narażania się jest rekompensowany żołnierzom i funkcjonariuszom wyższym uposażeniem od przeciętnego, a także państwo zachęca do wiernej służby, specyficznym systemem emerytalno-rentowym. Przyjęcie do służby mundurowej jest dla młodzieży powodem do dumy. Oprawa uroczystego ślubowania i przysięgi na wierność Narodowi i Ojczyźnie, fanfary, parada w oddziałach- na wspomnienie tamtych chwil łezka wzruszenia się w oku kręci, gdyż założenie munduru było tożsame z reprezentowaniem państwa.
Obywatele pozostają w symbiozie z mundurowymi, gdyż silne służby i silni ludzie w tych służbach są gwarantem ich bezpieczeństwa. Tak dzieje się w cywilizowanym świecie o ugruntowanych systemach politycznych i prawnych. Zadam w tym miejscu retoryczne pytanie:
A dlaczego w naszym kraju na przełomie XX i XXI wieku jest inaczej?
Na początek podam przykłady, gdzie dotkliwie uderzono środowisko emerytów mundurowych już po transformacji ustrojowej i wykażę, że nie tylko obecna władza jest negatywnie nastawiona.
Po pierwsze w 1994r Sojusz Lewicy Demokratycznej wraz Polskim Stronnictwem Ludowym zamienił waloryzację rent i emerytur z płacowej na (w uproszczeniu) cenową.
Po drugie Platforma Obywatelska w 2009 roku dokonała wyłomu w „przywilejach” .
I po trzecie ustawa represyjna autorstwa Prawa i Sprawiedliwości poszerzyła dwukrotnie krąg osób dotkniętych represjami finansowymi.
Jak wynika z analizy - nie mieliśmy i nie mamy zdefiniowanego tylko jednego oponenta spośród partii politycznych, będących u władzy.
Zastanawiając się, dlaczego uderzono w nas, doszedłem do wniosku, że częściowo przyczyna tkwi w słabościach naszego środowiska. Mamy potencjał, jesteśmy liczną grupą społeczną, mamy bardzo dobrze wykształconych ludzi, twardych i zahartowanych w służbie, trudach i znoju, ocierających się o śmierć, ludzi walki i czynów heroicznych, funkcjonariuszy Państwa, czyli elitę elit, do których obywatele zwracali się „panie władzo”. O dziwo! My często zachowujemy się jakbyśmy stracili animusz, rezon i wszelkie atrybuty dawnych herosów.
Generalnie nie jesteśmy przystosowani do nowych wyzwań po zdjęciu munduru.
Dlaczego jest mało emerytów w naszych organizacjach?
Bo nie potrafiliśmy być dostatecznie atrakcyjni. Dla niektórych może nawet odpychający. W organizacjach zaczęliśmy się dzielić na tych co wąchali chleb współczesnej służby i tych z wcześniejszymi życiorysami. Na tych w „służbach” i pozostałych, na tych co byli zweryfikowani i tych co nie przeszli weryfikacji, na tych słusznych i niesłusznych emerytów. W ramach organizacji środowiska emerytów wojskowych nastąpił podział wg rodzajów wojsk, a wśród emerytów policyjnych wg rodzajów służb. Procesy dezintegracyjne, mimo pozytywów - wolność zrzeszania - miały negatywny wpływ na liczebność i kondycję stowarzyszeń i związków emerytów służb mundurowych.
Ponadto w emeryckich organizacjach służb mundurowych obowiązuje zasada apolityczności, co jest przyczynkiem do braku naszego przedstawiciela w parlamencie. Potencjał tkwiący w naszych strukturach widzieli politycy opozycji, lecz nie my. Nie wykorzystywaliśmy w pełni szansy jaką był udział w pracach III filara w ramach społeczeństwa obywatelskiego.
Poniechaliśmy także większej aktywności na arenie międzynarodowej z odpowiednikami organizacji emerytów mundurowych państw wspólnoty europejskiej.
To sprinterskie prześlizgnięcie się po słabościach środowiskowych nie wyczerpuje tematu.
A teraz garść refleksji o sytuacji zewnętrznej, która sprzyjała toczonej wojnie przeciwko emerytom mundurowym.
Po 1989 roku nastąpiły zmiany ustrojowe, którym towarzyszyła ostra walka polityczna. Rozpoczęły się utarczki, które nazwano wojną polsko-polską. Polityka historyczna władz zakłada, że bohaterowie II wojny światowej, których należy czcić i wynosić na ołtarze historii, walczyli u boku aliantów w bitwie o Anglię, w Narwiku, Normandii czy pod Monte Casino. Natomiast wg nowej strategii polityki historycznej-polscy żołnierze wyzwalający kraj spod okupacji u boku Armii Czerwonej, nie zasługują na szacunek i uznanie, a ulice noszące nazwy ich armii należy zdekomunizować i złożyć do lamusa- magazynu rzeczy niepotrzebnych, natomiast żołnierzom tych formacji ograniczyć część świadczeń, odebrać stopnie i ordery. Podobnie z milicjantami, którzy złożyli daninę życia w obronie obywateli na służbie przed 1989r. Wykluczeni są przez IPN z przestrzeni publicznej, natomiast wynoszeni są na piedestał Żołnierze Wyklęci o niejednoznacznych życiorysach. W czasach dobrej zmiany usuwa się niesłuszne i święci nowe pomniki, a cokoły czekają na nowych bohaterów po zmianie partyjnej władzy. Czy o taką zmianę walczyli polscy żołnierze i funkcjonariusze Państwa Polskiego, składając ofiarę życia na ołtarzu Ojczyzny?
Propagowanie w publikatorach dyskredytujących faktów dot. byłych żołnierzy i funkcjonariuszy i uogólnianie jako negatywne działania wszystkich mundurowych sprzed 1989r , nie napotyka na adekwatny opór społeczny. Działania propagandowe nowej prawdy historycznej, były przygotowaniem "artyleryjskim" i pozyskaniem poklasku społecznego dla odebrania świadczeń emerytalno-rentowych. Przeciwnik badał, jak daleko może się posunąć i na jaki opór może natrafić i stwierdził, że w 2009 i 2016 roku przyszła pora na bezpieczny atak. Zarówno PO jak i PIS wobec społeczeństwa zastosowała zabieg marketingowy, nazywając ustawy "dezubekizacyjnymi", czyli, że ustawy dotyczą byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. Społeczeństwo kłamstwo kupiło. Faktycznie byłych funkcjonariuszy SB można znaleźć na cmentarzach, lub żyjących około 100-latków, stojących nad grobem. W rzeczywistości politycy podejmują haniebne działania. Za bohaterstwo i powód do dumy poczytują zemstę na zmarłych lub bezbronnych.
Przed stuleciem Niepodległości Polski słyszę apele Prezydenta RP i polityków PIS o zachowanie zgody i jedności narodowej. Czy przemawia ten apel do okaleczonego środowiska emeryckiego służb mundurowych?
Ale czy tylko nienawiść wobec ludzi poprzedniego systemu kierowała politykami? - Nie tylko!
Mniemano, że skoro mundurowym można było bezkarnie zabrać część świadczeń, to blady strach padnie na słabiej zorganizowane grupy społeczne. Strategia rządzących się powiodła, a nawet spowodowała wzrost słupków poparcia jako solidnej i konsekwentnej polityki. Ludzie lubią partie które jak obiecują zagłodzić emerytów mundurowych i zagłodzą, to znaczy, że są konsekwentni, skuteczni, a tym samym zasługują na zaufanie.
Politycy liczą, że pamięć polityczna jest krótka. Bo czy protestujący poszkodowani pamiętają, że politycy PO zrobili im więcej krzywdy obniżając przelicznik za rok służby z 2,6 do 0,7% , czyli zabrali 1,9% , a PIS wyrządza im większą krzywdę, bo odbiera im 0,7 %. A ja się pytam: dlaczego w projekcie zmian ustawy restrykcyjnej godzimy się na "mniejsze zło" ? Dlaczego politycy Platformy Obywatelskiej nie przeproszą środowisk mundurowych i nie wniosą o zmianę własnej ustawy restrykcyjnej? Teraz w walce z Prawem i Sprawiedliwością ochoczo wyciągają pomocną dłoń, oferując wsparcie, bo oponenci dopuścili się draństwa wobec nas?
Nie mogę tego bezkrytycznie zaakceptować. Mam inne zdanie. Dłuższy wywód na inną okazję.
Co wynika z powyższych analiz?
1. Zacietrzewiony atak na uprawnienia emerytalne było jak szczekanie i gryzienie psa. Gdy pies jest pewny swojej siły, nie warknie, nie zaszczeka, nie ugryzie.
- SLD zabierając nam korzystną waloryzację, był pod presją opozycji. Wybrał wariant wg siebie najkorzystniejszy. Szukał wzmocnienia i wybrał przypodobanie się społeczeństwu, co i tak na nic się zdało, bo sromotnie przegrał, a obecnie usilnie stara się na nowo dostać do parlamentu.
- PO widziało zabiegi PIS który chciał ograniczyć nasze świadczenia tuż przed oddaniem władzy i pokazał skuteczność w 2009 roku, przez co mógł sprawować władzę przez dwie kadencje. Zrobił to szybko i skutecznie, bo bał się PIS.
- Z kolei PIS też nie czuł się silny politycznie wobec opozycji i rozpoczął walkę z nami. Potem, gdy się udało, poszedł za ciosem i otworzył kolejne fronty walki: z Trybunałem Konstytucyjnym, Krajową Radą Sądowniczą i Sądem Najwyższym, z prasą, z kobietami, nauczycielami i ostatnio młodymi lekarzami. Ma rewelacyjne notowania poparcia społecznego i przekonanie - podobnie jak poprzednicy- że politycznie nie ma z kim przegrać. Podświadomie jednak się boi.
2. Urabiano przez wiele lat opinię publiczną, karmiąc społeczeństwo nieprawdziwymi argumentami.
- Walka z komuną. Wiemy, że w Polsce za czasów PRL-u był ustrój demokracji ludowej i nie było komunizmu, a więc nie było komunistów. Skoro nie było komunizmu, to powinni nas nie nazywać komunistami, lecz demokratami i nic nam nie powinni odbierać.
- Zarzucanie, że był ustrój totalitarny i pozostawanie w służbie za czasów PRL zasługuje na potępienie, a szczególnie uzasadnia odbieranie nabytych w sposób niegodziwy świadczeń emerytalnych, rentowych, odbieranie nadanych stopni wojskowych, odznaczeń i wyróżnień. To co zrobić z takimi twarzami PIS-u jak prokurator Piotrowicz, czy sędzia Kryże? Jeśli w ustawach dezubekizacyjnych wszystkich wsadzono do jednego worka, to worek PIS jest dziurawy.
- Kreowanie nowych bohaterów na bazie Żołnierzy Wyklętych i osób związanych z opozycją. Tworzy się nowy rodzaj kombatantów, którzy nigdy nie uczestniczyli w działaniach wojennych. Szczególnie bolesne, że indoktrynowana młodzież w to wierzy.
- Wprowadza się do słownika politycznego takie określenia jak "opozycja niepodległościowa", "miesięcznice smoleńskie", "totalna opozycja", a nawet "totalitarna opozycja", "esbecja" itp. które mają podsycać niechęć, a często wzniecać nienawiść oraz utrwalać podziały społeczne. Niestety w tych podziałach jesteśmy stroną podłych, okrutnych oprawców bez wyroków sądowych, lecz politycznie prawomocnie skazanych.
3. Czy mamy potencjał i jakie istnieją szanse powodzenia.
Oczywiście, że TAK.
Kierunek podjęty przez Federację Stowarzyszeń Służb Mundurowych jest właściwy.
- Nastąpiła aktywizacja, szczególnie w tych środowiskach, które dotkliwie odczuły skutki ustawy represyjnej na własnej skórze.
- Dzięki manifestacjom przed Sejmem, zostaliśmy zauważeni w przestrzeni publicznej.
-Zainteresowała się naszym problemem część prasy i ukazały się ciekawe artykuły.
- Bardzo cenne były ekspertyzy prawne prof. Marka Chmaja, do których odnosili się z uznaniem prawnicy po obu stronach barykady.
- Ogromną pracę w ramach wolontariatu wykonali członkowie zespołów tematycznych Federacji, którzy opracowali poradniki oraz wzory pism procesowych.
- Maksimum zaangażowaania włożył osobiście prezydent Federacji - Zdzisław Czarnecki oraz gen. Marek Dukaczewski i Andrzej Rozenek, którzy spotykali się bezpośrednio z grupami poszkodowanych, dodawali wsparcia i otuchy nieszczęśnikom, wsłuchując się w opisy ludzkich tragedii a nawet dramatów.
- Na dowód wyjątkowych zasług wymienię osobno gen. Adama Rapackiego, który podkreśla, że mimo iż ustawa Go nie obejmuje, jest bez reszty oddany sprawie skrzywdzonych ludzi, bierze udział w spotkaniach i jako były wiceminister resortu wzywa generałów i wszystkich przełożonych, aby byli z "podwładnymi" i stali obok, ramię w ramię w obliczu zagrożeń i niesprawiedliwości. Piękna postawa napawająca optymizmem.
- Wspaniała jest także postawa europarlamentarzysty Janusza Zemke, który wspiera nasze wysiłki na arenie międzynarodowej oraz sędziego Przysuchy z Sądu Okręgowego w Częstochowie, który miał odwagę zadać pytanie prawne w sprawie zgodności ustawy dezubekizacyjnej z prawem unijnym.
- Należy wspierać komitety protestacyjne. Mając przyzwolenie Marszałka Sejmu, należy przeprowadzić akcję zbierania podpisów pod inicjatywą ustawodawczą.
- Jeśli udało by się uzyskać sukces, trzeba myśleć o nowej inicjatywie ustawodawczej przywracającej normalność i dyskwalifikującej jeszcze poprzednią ustawę w myśl zawołania: "ducha nie gaście".
- Starać się scementować całe środowisko służb mundurowych, poprzez połączenie Federacji Związków Zawodowych Służb Mundurowych skupiających czynnych z Federacją Stowarzyszeń Służb Mundurowych skupiających emerytów i rencistów.
- Stale mieć na uwadze troskę o zwykłego szarego człowieka byłego mundurowego, który służąc wiernie Narodowi i Ojczyźnie, przełyka już nie łzy wzruszenia z młodości, lecz gorzkie łzy goryczy w obliczu podeptanej dumy i honoru, bo sprowadzony został -nie z własnej winy- do roli żebraka.
Należy wierzyć w zasady. Jeśli, sprawowanie władzy opiera się na fałszu, kłamstwie, ludzkiej krzywdzie i podziałach społecznych, to w pewnym momencie nastąpi przesilenie i wróci normalność. Masy ludzkie muszą się obudzić i wtedy będzie szansa odzyskania świadczeń. Nie musi to być odległy czas, gdyż zadufany w swoje sukcesy prawicowy rząd jest przekonany o sile i nieomylności i nie tylko nie liczy się z krajową opinią publiczną, a nawet ze wspólnotą europejską. W tej sytuacji należy uruchomić mechanizmy organizacyjne ukierunkowane na ludzi w potrzebie. Osoby dotknięte ustawą powinny mieć status poszkodowanych i traktowane przez struktury terenowe jako ludzie szczególnej troski. Skoro wielu się psychicznie załamuje, należy wytypować osoby wymagające wsparcia. Otoczyć je opieką psychologiczną ze strony stowarzyszeniowych opiekunów, rozmawiać, wyciągać pomocną dłoń na wszelkie sposoby, a nawet zapraszać do wigilijnego stołu. Koleżeństwo jest teraz w cenie, a koła terenowe mogą wykazać się mobilnością.
Apeluję! Otrzyjcie łzy zrozpaczonym!
Henryk Borowiński - wiceprezydent Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP
Listopad, 2017 rok.